Fotomisja kolibry
- Michal Lukaszewicz
- 25 paź 2024
- 3 minut(y) czytania
To właśnie te delikatne baryłki brokatu lewitujące w powietrzu były głównym celem naszej ostatniej podróży do Kolumbii. Bioróżnorodność w tym kraju po prostu zwala z nóg i w czasie zaledwie dwóch tygodni udało się sfotografować blisko 50 gatunków!

Kolibry to jedyne ptaki, które potrafią wisieć w powietrzu, latać do tyłu, centralnie do góry i prosto w dół. To nimi inspirowane były pierwsze prototypy helikopterów. Ale kolibrom zawdzięczamy wiele więcej. Bez nich nie byłoby ani James’a Bonda, ani portretu Jezusa autorstwa Juan’a Bautisty Cuirisa, ani słynnego autoportretu Fridy Khalo.
Ich miniaturowe serduszka pompują krew aż do 4000 razy na minutę, czemu z pewnością zawdzięczają swoją zaciekłość. Niesutannie walczą o terytorium, przepędzają się, przeszywają powietrze w te i wewte niczym pociski kałasznikowa. W ciągu zaledwie jednej sekundy ich skrzydła pulsują nawet do 40-stu razy!
Najważniejsze jest jednak to, że kolibry po prostu są. Jakby jeszcze poza tą całą ferią kolorów potrafiły śpiewać to śmiało można by je osądzić o akt bezczelnej korupcji z Matką Naturą. Spójrzcie na nie sami i nie dajcie sobie więcej wmówić, że cukier szkodzi!
P.S. Fotografowanie kolibrów można sobie potrenować w domowych warunkach na dwa sposoby: 1) dmuchamy balon, nie zawiązujemy, puszczamy go w eter salonu i cykamy mu zdjęcia. 2) próbujemy wyostrzyć na ćmę uderzającą raz po raz w żyrandol.

Oczywiście nie samymi kolibrami żyje ptasi świat Kolumbii! Na koniec podróży przenieśliśmy się na północ kraju do Rezerwatu Przyrody El Dorado położonego u podnóża masywu Sierra Nevada de Santa Marta. Po kolacji umówiliśmy się z Delią - naszym przewodnikiem - na wymarsz o 3 rano, albo o 3 w nocy jak kto woli. Wracając do naszej chatki pod mieniącym się gwiazdami niebem, nasza rozmowa nieustannie zagłuszana była orkiestrą rechoczących żab:
- Czy my naprawdę umówiliśmy się na wyjście o 3 w nocy na trzygodzinną wspinaczkę przez mglisty las żeby zobaczyć papugi? - zapytała Karolina.
Oboje zaczęliśmy pękać ze śmiechu mając za sobą już cały tydzień niekończącego się gapienia w górę z lornetką i aparatem bo w Kolumbii od ptaków po prostu nie ma odpoczynku. Po chwili odpowiadam:
- Nie. My się umówiliśmy na wyjście o 3 w nocy na trzygodzinną wspinaczkę przez mglisty las żeby być może zobaczyć papugi!

Słowo ‘może’ jest tu kluczowe bo zobaczenie rudosterki zielonej (Pyrrhura viridicata) nie jest takie oczywiste nawet z domowego fotela - jest ona na tyle rzadka, że nie dorobiła się jeszcze strony na polskiej Wikipedii - co wcale nie znaczy, że nie istnieje! Zaledwie 800 tych ptaków pozostaje na wolności zamieszkując tylko jedno zbocze górskie na całym świecie!

Sierra Nevada de Santa Marta uchodzi według rdzennych mieszkańców Kogi za Serce Świata. To najwyższe nadmorskie pasmo górskie na świecie, gdzie jeden obrót głowy pozwala na ujrzenie błyskoczącego się w oddali Morza Karaibskiego z jednej strony i ośnieżonych szczytów z drugiej. Góry te, geologicznie odizolowane od Andów, stanowią mini laboratorium ewolucji i poza naszymi papugami dziesiątki innych gatunków ptaków, żab, pająków i innych mniejszych stworzeń znajdziemy tu i nigdzie indziej na świecie!

Nam udało dotrzeć się z Delią około szóstej rano na wysokość 2800 m.n.p.m., gdzie las ustępuje miejsca polanom ozdobionymi co jakiś czas palmami. Delia mówi, że jeśli mamy je zobaczyć to między 6:30 a 7:00. Później rudosterki zwyczajnie zapadają się pod ziemię. Zabiliśmy pół godziny popijając kawę z termosu patrząc jak słońce wznosi się nad ośnieżonymi szczytami. Chwile później, jak w zegarku, na pobliskim drzewie usiadła gwiazda naszego poranka. Zaskrzeczała to co akurat miała w głowie i odleciała prosto w stronę Słońca. Więcej już jej nie zobaczyliśmy.
















Komentarze